sobota, 28 lipca 2012

Kolejowo-górskie wakacje Karkonosze 2012

Wzorem zeszłorocznych wakacji, w tym roku także postanowiłem je spędzić na moim ulubionym terenie jakim są Karkonosze, pod takim samym hasłem jak w ubiegłym roku czyli "kolejowo-górskie wakacje". Swój pobyt zaplanowałem na termin 16 - 24 lipca i w tym terminie tam wypoczywałem. Po powrocie chciałbym się dzień po dniu podzielić swoimi wrażeniami z tego pobytu.

16.07.2012 - Wyjazd na wakacje

Swój wyjazd zaplanowałem na bardzo wczesny poranek. Z domu na przystanek wyszedłem o godz. 2.30, by odjechać nocnym autobusem linii "605" do Dworca Głównego w Krakowie. Autobus planowo u mnie na przystanku miał być o 2.42, ale z niewyjaśnionych przyczyn przyjechał z 10-cio minutowym opóźnieniem. Ale i tak dobrze że przyjechał, ponieważ krakowskie MPK w przypadku awarii na liniach nocnych nie wystawia taboru rezerwowego. Ku mojej uciesze jednak podjechał nowiuśki Solaris Urbino12. Po 15 minutowej podróży dotarłem do dworca głównego, gdzie usiłowałem znaleźć kasę biletową aby zakupić bilet, jakim miał być REGIOKarnet. Znalezienie czynnej kasy o tej porze wcale nie było łatwe. Jak mi się już takową udało znaleźdź, trafiłem na wyjątkowo zakręconą kasjerkę. Prosząc ją o REGIOKarnet za 69 zł pani zaczęła się gubić, twierdząc że nie może znaleźć kodu (mimo że była to kasa Przewozów Regionalnych). Wkońcu jak coś tam po chyba 10 minutach znalazła, to zamiast wydrukować mi RegioKarnet, otrzymałem bilet turystyczny na IR, a Pani kasjerka w beszczelny sposób usiłowała mi wmówić że o taki prosiłem. Po spędzeniu chyba 20 minut przy tym okienku wkońcu dostałem to co chciałem. Udałem się na peron 4 gdzie stał już podstawiony pociąg Regio rel. Kraków Gł. - Katowice. Jakaż była moja radość jak zobaczyłem jakim taborem "moje" połączenie będzie obsługiwane. Była to jednostka ED72.
Moja radość nie trwała jednak długo, gdyż okazało się że jednostka ta jest jedynie podsyłem do Trzebini do pociągu rel. Trzebina - Oświęcim, niedostępna dla podróżnych, a do Katowic jedzie jednostka EN57 znajdująca się z przodu składu z takim niestety "komfortem":

Frekwencja nie była zbyt wysoka, jakieś 5%. Punktualnie o 3.39 wyjechaliśmy z Krakowa Gł. Mimo niewygodnego plastiku udało mi się zasnąć, gdyż jazda po E30 między Krakowem a Katowicami jest tak nudna że tylko spać. Obudziłem się w Trzebini, gdzie odbywały się czynności z odczepianiem ED72. Zaraz po odczepieniu, jednostka ta została otwarta i z tego samego toru podstawiona jako pociąg Regio rel. Trzebinia - Oświęcim. Przez manewry, skład którym jechałem doznał około 5 minutowego opóźnienia. Po odjeździe z Trzebinii ponownie zasnąłem, budząc się za Mysłowicami. Z pociągu wysiadłem w Katowicach Szopienicach Płd. i w momencie przechodzenia z peronu na peron wjeżdżał już skład Kolei Śląskich rel. Zawiercie - Gliwice do którego wsiadłem niemal w ostatniej sekundzie przed odjazdem. Kurs był zestawiony ze śląskiego "turbokibla".  Na godz. 6.40 zgodnie z rozkładem jazdy dotarłem do Gliwic, gdzie stał już podstawiony pociąg Regio do Opola Głównego. Skład był zestawiony z EN57 należącej do OZPR z wygodnymi dermowymi siedzeniami. Tuż po odjeździe ponownie smacznie zasnąłem, robiąc tylko jedną fotkę w Kamieniu Śląskim, gdzie pociąg miał nieco dłuższy postój i się przebudziłem;)

oraz Błotnicy Strzeleckiej:
O godzinie 8.23 zgodnie z rozkładem pociąg zameldował się w stacji Opole Główne, gdzie miałem półgodzinną przerwę na przesiadkę. O godz. 8.50 na peron 2 wjechał pociąg Regio rel. Racibórz - Wrocław Gł. także zestawiony z opolskiej EN57 z dermowymi siedzeniami. Jednak tutaj frekwencja była dość wysoka, zwłaszcza w Opolu, gdzie do składu wsiadła spora grupa osób.
We Wrocławiu czekała mnie ostatnia kolejowa przesiadka na pociąg Regio "Kamieńczyk" rel. Gniezno - Jelenia Góra. Tutaj nastąpiło wcześniej umówione spotkanie z Tomkiem (@Scotty) z http://forumkolejowe.pl/ , który wraz ze swoją dziewczyną Gabryśką wracali do domu w Sobieszowie po kolejowym weekendowym kółeczku po Polsce. Podróż "Kamieńczykiem" przebiegła już szybko, gdyż całą ją przegadaliśmy ze Scottym. Po dojechaniu do Jeleniej Góry, dziewczyna Scottiego przesiadła się do szynobusu jadącego do Gryfowa Śląskiego, a ja wraz ze Scottym udaliśmy się na przystanek MZK skąd autobusem linii "9" odjechaliśmy z dworca, ja do Cieplic gdzie miałem kwaterę, a Tomek do domu do Sobieszowa.
Kwatera którą sobie wcześniej zarezerwowałem to Willa "Casablanca". Jest to zupełnie nowy pensjonat w bardzo dobrej lokalizacji. Blisko centrum Jeleniej Góry (ok. 15 minut miejskim autobusem). Cena w porównaniu do warunków jakie tam panują była naprawdę przystępna, gdyż za 40zł otrzymałem luksusowy pokój z łazienką i balkonem z którego rozprzestrzeniał się piękny widok na Karkonosze.

Po zakwaterowaniu się skorzystałem z ładnej pogody i udałem się na zwiedzanie okolicy. Swoje zwiedzanie zacząłem od dworca kolejowego Jelenia Góra Cieplice.
Skąd odjechałem widocznym na fotce szynobusem w sentymentalną podróż do Sobieszowa, gdzie wypoczywałem w ubiegłoroczne wakacje.
W Sobieszowie udałem się na obiad, chwilę pospacerowałem, po czym wróciłem autobusem MZK do Cieplic do pensjonatu odpocząć po podróży.  

18.07.2012. - Kolejowe kółeczko po Dolnym Śląsku

W drugi dzień pobytu w Karkonoszach pogoda była mało optymistyczna, więc postanowiłem wykorzystać drugi dzień REGIOkarnetu i pojeździć po dawnym województwie jeleniogórskim, legnickim i wałbrzyskim. Z Cieplic autobusem MZK udałem się na dworzec główny w Jeleniej Górze, gdzie po zalegalizowaniu REGIOkarnetu w dworcowej kasie udałem się na peron IV, gdzie oczekiwał na odjazd szynobus KD SA135-009 relacji Jelenia Góra - Gryfów Śląski.
A na peronie obok gotowy do ojazdu TLK Karkonosze rel. Warszawa Wsch. - Szklarska Poręba Górna.

Tuż przed odjazdem składu do Gryfowa do stacji wjechał jeszcze SA135 ze Szklarskiej Poręby.

O godz. 9.55 szynobus opuścił jeleniogórską stacje. Po drodze wykonałem kilka fotek ze stacji pośrednich, min.
                                                                          Rybnica:
                                                              Stara Kamienica:
                                                                          Rębiszów:
                                                                  oraz Gryfów Śląski:

gdzie podróżnych przesadzono do zastępczej komunikacji...  busowej:

Upchany jak sardynka w puszce dotarłem tym pojazdem do Lubana Śląskiego.
Tutaj podróżni przesiedli się do SA134 rel. Lubań Śl. - Żary (nie wiem czemu na wyświetlaczach był wyświetlony Węgliniec)
Ja jednak przesiadłem się do pociągu Regio rel. Lubań Śl. - Wrocław Gł przez Gierałtów stojącego na sąsiednim peronie.

Po drodze pociąg mijał stacje:
                                                          Gierałtów:
                                                          Gierałtów Wykroty:
                                                                     Węgliniec:


                                                                            Zagajnik:
Zebrzydowa:
                                                 oraz Bolesławiec, gdzie wysiadłem:

                                           przy okazji udało mi się uchwycić EC "Wawel"

                                                              Po wyjściu z dworca

                                               poszedłem zwiedzić bolesławiecki Rynek







Po spacerze po Rynku, zjedzeniu obiadu wróciłem na dworzec by kontynuować dalszą podróż. Wsiadłem w pociąg Regio rel. Węgliniec - Wrocław Gł.
                                                    Z którego wysiadłem w Legnicy
                             niemal natychmiast opuściłem z obskurny legnicki dworzec
                                     i poszedłem zwiedzać o wiele ciekawszy legnicki Rynek




gdzie spędziłem dwie godziny. Następnie wróciłem na dworzec, skąd odjechałem szynobusem SA135  Kolei Dolnośląskich relacji Legnica - Kłodzko Główne. Moim celem w tym pociągu była Jaworzyna Śląska.
I tak uważam że mam więcej szczęścia niż rozumu, że po pobycie w bastionie konkurencyjnego forum w smyczce forumkolejowe.pl na szyi wyjechałem w jednym kawałku. :-)
W drodze z Legnicy do Jaworzyny Śląskiej odpoczywałem po zwiedzaniu Bolesławca i Legnicy. Po półtorej godziny jazdy dotarłem do Jaworzyny Śląskiej.

Z racji tego że pociąg do Jeleniej Góry miałem dopiero za godzinę, jak w dym poleciałem w kierunku muzeum kolejnictwa, które niestety było już zamknięte, więc fotki mogłem zrobić sobie jedynie zza płotu.





Podczas powrotu z muzeum na dworzec wstąpiłem po drodze do "Biedronki" zakupić pokarm usera forumkolejowe, czyli kabanosy i bułki, a następnie wsiadłem do pociągu i wróciłem do Jeleniej Góry. W pubie "mikolskim" czekał na mnie już Scotty, który porwał mnie na browara, po którym wróciłem do pensjonatu.

19.07.2012 - Kolejowe kółeczko na "EuroNysie"

Będąc w Bolesławcu zaopatrzyłem się na dzień 19.07.2012r. w bilet EuroNysa-ZVON w cenie 25zł. ważnym w wybranych środkach komunikacji kolejowej, autobusowej i tramwajowej Dolnego Śląska, Łużyc i Izerów.
Z Jeleniej Góry wyjechałem pierwszym szynobusem KD w kierunku Gryfowa/Zgorzelca. Między Jelenią Górą a Lubaniem podróż praktycznie nie różniła się niczym niż ta z dnia wczorajszego. Nawet bus z Gryfowa do Lubania jechał ten sam, tyle że mniej przeładowany, bo i pora była wcześniejsza. Po wyjściu z busa w Lubaniu wsiadłem do szynobusu SA 134 relacji Lubań Śląski - Zgorzelec.

 Mimo KKB szynobus odjechał z Lubania jedynie z 5 minutowym opóźnieniem. Po drodze mijaliśmy stacje:
                                                                        Zaręba:
Batowice Lubańskie:
Jerzmanki:
Mikułowa:
i jedynie z nieznacznym, bo 2 minutowym opóźnieniem dojechaliśmy do Zgorzelca:


Ze Zgorzelca "z buta" udałem się w kierunku granicy drogowej, aby dojść do niemieckiego Görlitz, mijając po drodze most z pięknym widokiem na wiadukt kolejowy na rzece Nysa Łużycka łączący Görlitz ze Zgorzelcem.

Ze względu na to, że do pociągu miałem godzinę czasu postanowiłem pospacerować po görlitzkim rynku




                                            z którego do dworca wróciłem tramwajem


      Po przejechaniu trzech przystanków wysiadłem przy dworcu DB Görlitz
Natychmiast udałem się na peron, gdzie niemal jednocześnie wjechały trzy szynobusy skomunikowane ze sobą:

Zittau - Cottbus:
Wrocław Gł. - Dresden Hbf:
oraz Cottbus - Zittau
którym kontynuowałem swą dalszą podróż.
Nawiasem mówiąc aż miło było popatrzeć jak pięknie pociągi w Niemczech potrafi się z czterech kierunków skomunikować. Aż żal, że w Polsce takiego systemu się nie da wypracować.
Kolejnym celem mojej podróży był Zittau. W pociągu kolei niemieckich aż miło się podróżuje. Mówiąc w telegraficznym skrócie w niemieckich pociągach regionalnych obowiązuje standard polskiego EIC. Miła, kulturalna obsługa, w środku automat biletowy, oraz automat z napojami i kawą. Wnętrze szynobusu lśniło czystością.
Trasa także bardzo malownicza. Pierwszą stacją na której pociąg się zatrzymał był
 Hagenwerder:

następnie była Krzewina Zgorzelecka, gdzie nie zdążyłem zrobić zdjęcia, gdyż wraz z kierownikiem pociągu pomagaliśmy wsiąść osobie na wózku inwalickim.
Kolejnym przystankiem była miejscowość Hirschfelde:
                                                  a następnie końcowa stacja Zittau:




W Zittau mając pół godziny czasu do kolejnego pociągu postanowiłem pozwiedzać okolice dworca. Obok dworca znajduje się stacyjka kolejki wąskotorowej:

                                          a tuż za nią jej lokomotywownia i wagonownia



Wracając na dworzec poczułem się przez chwilę "jak w domu", gdy zobaczyłem stojący przed dworcem autobus KKA.
Po spacerze wróciłem na dworzec, gdzie po chwili nadjechał szynobus czeskiej spółki "Trillex" relacji Rybniste - Liberec, którym wyruszyłem na dalszy ciąg swojej wyprawy.
         Pierwsza stacja za Zittau to już czeska stacja Hrádek nad Nisou:
                                                       kolejne stacje to, Chotyně:
                                                           Bílý Kostel nad Nisou:
                                                                     Chrastava:
Chrastava Andělská Hora:

a Konečná stanica Liberec
W Libercu udałem się do dworcowej restauracji na tradycyjny czeski obiad czyli Knedlíki z  gulášem i piwem. Po obiedzie udałem się na przystanek tramwajowy, skąd tramwajem linii "2" odjechałem do pętli Horní Hanychov. Libereckie tramwaje są dosyć specyficzne, gdyż praktycznie nigdzie tramwaj nie jedzie po równym terenie. Jedzie się albo do góry, albo w dół. Kolejną ciekawą sprawą jest to że w Libercu kursują tramwaje o dwóch roztawach szyn. Tramwaje kursujące wyłącznie po Libercu mają roztaw szyn 1435mm, natomiast linia nr. "11" łącząca Liberec z Jabloncem nad Nisou ma roztaw 1000mm. Na wspólnych odcinkach linii miejskich i jabloneckiej są wstawione trzy szyny.
Po 20 minutach jazdy tramwajem, dotarłem do końcowego przystanku Horní Hanychov, który jest już podmiejskim kurortem. Pętla tramwajowa jest umiejscowiona niemal w lesie.
Około kilometra od pętli tramwajowej znajdują się dolne stacje dwóch kolei linowych. Wyciągu krzesełkowego Horní Hanychov - Skalka:
                                       oraz kolejki gondolowej Horní Hanychov - Ještěd:
Niestety, ale z powodu złych warunków atmosferycznych oba wyciągi były nieczynne. Trochę szkoda, bo w kolejce gondolowej na Ještěd jest honorowany bilet Euronysa. Z racji tego że mi się nie udało skorzystać z wyciągów, udałem się do pobliskiego bufetu na kawę i z kubkiem kawy w ręku pokierowałem się do pętli tramwajowej, podziwiając zamglone widoki na okolice.



I tak dotarłem do pętli tramwajowej linii "2" którą odjechałem w kierunku dworca. Po drodze mijaliśmy jeszcze pętlę Dolní Hanychov, na której swoją trasę kończy tramwaj linii "3"

Po dotarciu na dworzec, udałem się na peron, gdzie był już podstawiony szynobus relacji Liberec - Harrachov, którego trasa przebiega najpiękniejszym odcinkiem mojej wyprawy.





 Widoki z okien pociągu są naprawdę wspaniałe, jednak ze względu na nowoczesność i brak możliwości otwarcia okna, nie da się zabardzo robić zdjęć, bo przez szybę fotki wychodzą zamazane. Dlatego zająłem miejsce przy drzwiach i skupiłem się wyłącznie na fotkach przystanków.
Wiele małych przystanków na tej trasie jest "na żądanie", więc szynobus nie zatrzymywał się wszędzie. Pierwszym takim przystankiem był Liberec Rochlice. Kolejnym przystankiem był Vratislavice nad Nisou:
                                                          Jablonec nad Nisou:
Do tej stacji wzdłuż linii kolejowej, biegnie linia tramwajowa linii "11" łącząca Liberec z Jabloncem nad Nisou. Trochę żałuję że się tą linią nie przejechałem, ponieważ także jest ciekawa. Tramwaj jedzie wzgórzem przez lasy, a miejscowości są na dole. Jakby mi się w przyszłości udało być jeszcze kiedyś w Libercu to napewno to nadrobię.
Kolejne stacje:
                                               Jablonec nad Nisou Centrum:
                                               Jablonec nad Nisou Zastávka:
                                                     Nová Ves nad Nisou:
                                                   Jablonecké Paseky:
Lučany nad Nisou:
Smržovka:
Tutaj było skomunikowanie trzech pociągów: Liberec - Harrachov, Harrachov - Liberec, oraz Josefův Důl - Smržovka - Josefův Důl. Po 5 minutowym postoju wyruszamy w dalszą trasę i kolejne stacje:

Smržovka Luční:
Smržovka Střed:
Smžovka Dolní Nádraží:
Tanvald Zastávka:
Tanvald:
Tutaj następuje kolejne skomunikowanie, tym razem z motorakiem który przyjechał z Turnova. Od stacji Tanvald zaczyna się słynna izerska "zubačka", czyli kolej zębata. Przy pokonywaniu różnicy wzniesień pomaga szynobusowi zębata szyna umieszczona między torami. W Tanvaldzie nastąpiła także zmiana drużyny konduktorskiej pociągu którym jechałem. Po 10-cio minutowym postoju wyruszyliśmy dalej i kolejne stacje.

                                                                         Desná:
Desná Riedlova Vila:
Dolní Polubný:
Kolejnymi przystankami były Desná Pustinská, oraz Kořenov Zastávka. Były to jednak przystanki "na żądanie" gdzie pociąg się nie zatrzymał. Takim spososbem dotarliśmy do Kořenova, gdzie "zubačka" się kończy.




W Kořenovie spędziłem dwie godziny na podziwianiu widoków na Karkonosze, które ze wzgórza gdzie znajduje się dworzec kolejowy są piękne, mimo pochmurnej pogody, oraz kosztowaniu pysznego czeskiego piwa w pobliskiej restauracji. Po dwóch godzinach wróciłem na dworzec, gdzie już stał szynobus, którym dojechałem do stacji granicznej Harrachov,

skąd po chwili odjechałem napchanym do granic możliwości "motorakiem" relacji Harrachov - Szklarska Poręba Górna.

przejeżdżając przez stacje:
Szklarska Poręba Jakuszyce:
Szklarska Poręba Huta, (gdzie ze względu na panujący w motoraku ścisk nie dało się zrobić zdjęcia), by wysiąść na końcowej stacji tego "ogryzka" - Szklarska Poręba Górna:
Niestety, ale większość pasażerów z Czech, wielu z rowerami przesiadało się do szynobusu SA135 do Jeleniej Góry, nie udało mi się do niego wcisnąć.
Nie miałem więc innego wyjścia, jak zejść do centrum Szklarskiej Poręby, skąd do Cieplic wróciłem prawie pustym autobusem PKS w którym z resztą także jest honorowany bilet EURONYSA, więc nic nie straciłem.


20.07.2012 - Wyprawa pod Śnieżkę

Czwarty dzień pobytu postanowiłem spędzić nieco krajoznawczo. Za swój cel obrałem czeski kurort Pec pod Sněžkou. Z samego rana autobusem MZK linii "7" wyjechałem z Cieplic na jeleniogórski dworzec PKS, skąd autobusem PKS odjechałem do Kamiennej Góry. Z Kamiennej Góry, kolejnym autobusem pojechałem do Lubawki. Niestety, ale komunikacja dociera jedynie do centrum Lubawki, więc w dalszą drogę w kierunku granicy czeskiej musiałem pójść na piechotę. Po drodze wstąpiłem zwiedzić lubawski ryneczek:


gdzie poszedłem na śniadanie, by po nim kontynuować dalszą drogę w kierunku Czech. Droga w kierunku granicy z widokami na Karkonosze po prawej stronie:


oraz torowiskiem kolejowym łączącym Lubawkę z Královcem po lewej stronie:
Po przejściu ok. 3 km dotarłem do Královca, gdzie niemal przy samej granicy jest przystanek autobusowy. Miałem szczęście, bo stał tam już autobus,


 którym pojechałem do Trutnova. Jazda do Trutnova zajęła niewiele ponad pół godziny. Prosto z autobusu przebiegłem na dworzec kolejowy, kupiłem bilet i udałem się na peron, gdzie stał już podstawiony osobní vlak rel. Trutnov hlavní nádraží - Svoboda nad Úpou nabity po dach.
Na sąsiednim peronie stał także rychlík relacji Trutnov hlavní nádraží - Praha hlavní nádraží,
a w tle rychlík który przyjechał z Pardubic.
Z Trutnova do Svobody nad Úpou przejazd zajął ok. 20 minut. Na miejscu jest wspólny terminal kolejowo-autobusowy gdzie z pociągu do autobusu przesiada się "drzwi w drzwi".


Po ok. dwóch minutach oczekiwania nadjechał autobus relacji Janské Lázně - Pec pod Sněžkou



a tuż za nim autobus w relacji przeciwnej. Jak się później okazało są to autobusy kolejowej spółki Viamont Regio kursujące na trasie Janské Lázně  - Svoboda nad Úpou - Pec pod Sněžkou są skomunikowane z motorakami Trutnov - Svoboda nad Úpou - Trutnov i obowiązują w nich bilety kolejowe. Fajne rozwiązanie, przyjeżdżają dwa autobusy + pociąg, 10-cio minutowa wymiana podróżnych i odjazd. I tak co godzinę. Po 15 minutach jazdy autobusem dotarłem do kurortu Pec pod Sněžkou.

Jest to bardzo atrakcyjna turystycznie miejscowość u podnóża Śnieżki. Po wyjściu z autobusu wykonałem kilka fotek na okoliczne górskie krajobrazy.






a następnie udałem się na obiad.
Po obiedzie pokierowałem się w kierunku dolnej stacji wyciągu krzesełkowego na Śnieżkę. Droga do wyciągu prowadzi wdłuż rzeki Úpa z licznymi wodospadami.




Po dotarciu do dolnej stacji kolejki spotkała mnie niemiła niespodzianka, gdyż jak się okazało drugi odcinek wyciągu na Śnieżkę jest już w modernizacji i kolejka kursuje tylko do stacji pośredniej Růžová Hora. Poza tym z powodu silnego wiatru GOPR nie wpuszcza turystów na Śnieżkę, nawet pieszo. Przy stacji kolejki zrobiłem pamiątkową fotkę, gdyż od 1 września także i pierwszy odcinek zostaje zamknięty i poddany modernizacji.
Obecne krzesełka zostaną zamienione na czteroosobowe gondole, przez co kolejka będzie już mniejszą atrakcją niż dotychczas. Poza tym czas przejazdu kolejki ma się zmniejszyć o połowę, co także atrakcyjne nie jest.
Przy stacji kolejki wypiłem kawę (przy której użarła mnie czeska osa) i udałem się w drogę powrotną do centrum Pecu. Po drodze zafascynowałem się kolejką górską, a że najeokonomiczniej wychodziło 10 zjazdów, to z tej właśnie oferty skorzystałem.
Zabawa była przednia, ale po jej zakończeniu zorientowałem się że nie mam już czym wrócić do Jeleniej Góry. Postanowiłem więc iść "z buta" w kierunku miejscowości Malá Úpa w której znajduje się przejście graniczne do Polski na Przełęczy Okraj, licząc że uda mi się złapać jakiegoś "stopa". Droga jest bardzo atrakcyjna widokowo, więc szło się bardzo sympatycznie, wzdłuż potoku z wodospadami:


                                                      oraz widokiem na góry:



Po drodze udało mi się złapać "stopa", który mnie powiózł do centrum Malej Úpy. To zaledwie ok. 2 kilometry, ale zawsze coś. Tutaj zatrzymałem się w pobliskim pubie aby napić się piwa, a po jego wypiciu ruszyłem w dalszą drogę w kierunku Przełęczy Okraj. Korzystając że jest jeszcze widno, zszedłem z głównej drogi,


                   i poszedłem leśnym traktem którym prowadzi szlak turystyczny:






Na godzinę 21.00 dotarłem na Przełęcz Okraj, skąd po przejściu na polską stronę udało mi się złapać "stopa", ale jedynie do skrzyżowania z drogą nr. 367 biegnącą z Lubawki w kierunku Kowar. Dalej poszedłem już na piechotę w totalnych ciemnościach. Ok. północy wylądowałem w Kowarach, gdzie na stacji benzynowej wypiłem kawę, kupiłem zimną colę i ruszyłem w dalszą nocną eskapadę. Ok. godz. 3 w nocy dotarłem do Mysłakowic na stację benzynową. Tam spędziłem czas do godz. 4.30, kiedy to wreszcie podjechał pierwszy samochód jadący w kierunku Jeleniej Góry. Kierowca podwiózł mnie do centrum miasta, skąd pierwszą "9" pojechałem do Cieplic do pensjonatu. Byłem tak zmęczony że jak zobaczyłem łóżko, stałem się szczęśliwy jak mało kiedy.

Piąty dzień pobytu przespałem do godz. 15, potem poszedłem po zakupy i zająłem się przygotowaniami do niedzielnego grilla w Górzyńcu. Wieczorem jedynie chwilę pospacerowałem po Cieplicach, bo po czwartkowej wyprawie nogi odmawiały mi posłuszeństwa.

21.07.2012 - Śladami zapomnianych linii kolejowych w Karkonoszach

Wczesnym porankiem wyjechałem z pensjonatu na dworzec, by o godz. 5.45 odjechać pociągiem Regio w kierunku Wałbrzycha Miasto. Jadąc z nudów zrobiłem fotki kilku stacji pośrednich:
                                       Zmodernizowany peron w Trzcińsku:
Ciechanowice:
Marciszów:
czy Sędzisław:

Na miejsce pociąg dotarł z lekkim poślizgiem, spowodowanym bliskim spotkaniem EN57 z dzikiem między stacjami Wałbrzych Główny, a Wałbrzych Miasto.
Tutaj oczekiwałem na pociąg Regio z Wrocławia do Lubawki którym jechała ekipa z forumkolejowe.pl. Niestety, ale skład był opóźniony 40 minut. Przed nim na stacje wjechał TLK "Rozewie" z Gdyni do Jeleniej Góry, mimo że rozkładowo miał być później.
Po oczekiwaniu wreszcie zjawił się SA109-003 z ekipą na pokładzie - moimi starymi znajomymi Batrtkiem (@mikrobart) i Maćkiem (@flanker), oraz dwójką z którymi miło się było poznać Kubą (@kebeka) i Bartkiem (@Leonardo). W tym składzie dotarliśmy do Kamiennej Góry:
Z dworca szybki wyskok do pobliskiego marketu po zakup pożywienia, a następnie powrót na tereny kolejowe. Zauważyliśmy że pod skład towarowy stojący na kamiennogórskiej bocznicy podstawia się "Gagarin"spółki "Pol-miedź trans", więc postanowiliśmy tam podejść.
Dzięki uprzejmości obsługi udało nam się zwiedzić wnętrze lokomotywy. Z racji tego że było tam dość ciasno jak na sześć osób, nie było możliwości zrobienia tam zdjęć. Za to po wyjściu Leonardo wykonał nam grupową fotkę na tle tej lokomotywy:
Następnie poszliśmy na dworzec autobusowy, skąd autobusem odjechaliśmy do Lubawki.
Tam po szybkim zaopatrzeniu w sklepie spożywczym poszliśmy na lubawski dworzec.
Na dworcu spędziliśmy kilkanaście minut przeznaczonych na posiłek i zdjęcia. Tutaj także zrobiliśmy sobie grupową fotkę aparatem Leonarda, ale już w komplecie.
Od lewej nasz mikroboss i książe mr. @Mikrobart, następnie jego podwładni: @Flanker, @Adams, @Kebeka i @Leonardo. :-)
Po tej sesji zdjęciowo - posiłkowej udaliśmy się po torach w kierunku czeskiego Královca.


                                                                             (fotki autorstwa Mikrobarta)

Po przekroczeniu granicy zeszliśmy z torów i weszliśmy do wioski w poszukiwaniu sklepu, w celu zrobienia chmielowego zaopatrzenia na jutrzejszego grilla.
Przydrożny napis "Hello Pivo" mówi sam za siebie.
Po dokonaniu zakupów wróciliśmy na tory i udaliśmy się w kierunku stacji kolejowej.
Jednak po przeczytaniu informacji że autobus KKA odjeżdża z przystanku autobusowego, udaliśmy się tam. Po chwili nadjechał nasz "pociąg na gumowych kołach", którym odjechaliśmy do Lubawki, gdzie przesiedliśmy się do szynobusu którym dotarliśmy do Jeleniej Góry. Z dworca autobusem MZK pojechliśmy do Cieplic, celem rozpokowania się i załatwienia formalności kwaterunkowych przez chłopaków. Następnie ponownie wróciliśmy na dworzec, odebrać kolejnego zlotowicza - Pawła (@Psim). Bartek, Bartek i Maciek spacerowali po dworcu, a ja i Kuba umilaliśmy sobie czas przy chmielowej kolacji w klubie mikola. Po przyjeździe Pawła wszyscy wróciliśmy do pensjonatu.


22.07.2012 - Zlot użytkowników forumkolejowe.pl w Górzyńcu

W tym dniu mieliśmy w planach przed zlotem przejechać się linią 311 do Szklarskiej Poręby, ale zaszły pewne okoliczności przez które musieliśmy z tego planu zrezygnować.
Na dworcu Jelenia Góra Cieplice z naszym zlotowym zaopatrzeniem zameldowaliśmy ok. godz. 10.30.

Nasz szynobus przyjechał z lekkim opóźnieniem i nabity po dach. Jak się później okazało na stacji Jelenia Góra Zachodnia zostali do niego przesadzeni pasażerowie TLK Karkonosze, który uległ awarii. Na pokładzie szynobusu jechali kolejni nasi zlotowicze - @Mariusz W. wraz z bratem Marianem i mamą, @Pepe i @Scotty. Ugnieceni jak sardynki, ale zadowoleni dotarliśmy do Górzyńca.
Na peronie spotkała nas niespodzianka. Przywitał nas uroczy piesek który towarzyszył nam do końca naszego pobytu. 
(autor fotki Leonardo)
Po wzajemnym przywitaniu się z resztą ekipy, wraz z Kubą zabraliśmy się do rozpalania grilla i rozpoczęliśmy biesiadowanie.

                                                                           (autor fotek Leonardo)

W pięknym górskim krajobrazie:
(autor fotki Leonardo)



W międzyczasie przez przystaniek przemknął podsył loka do pociągu IR relacji Szklarska Poręba Górna - Ustrzyki Dolne.
Nasz łowca Admin - Mikroboss otrzymał od niego RP1 w postaci długiego miaaaaaaał
Niestety, ale z niewyjaśnionych przyczyn na przejeździe nasz podsył się wykoleił.





Piesekowi Nojma najwyraźniej się u nas podobało, gdyż bawił się świetnie. Najbardziej do zabawy upodobał sobie Mikrobarta:


(autor fotki Leonardo)

i Psima:

(autor fotki Mikrobart)
Na chwilę nasze obozowisko odwiedził także brat bliźniak naszego pieska, ale zaraz uciekł. Najwyraźniej dał do zrozumienia że mu nasze towarzystwo nie odpowiada.:-)





Atmosfera była była bardzo sympatyczna i wesoła.
Podczas wjazdu szynobusu w kierunku Szklarskiej Poręby zrobiliśmy sobie kolejną fotkę zbiorową:

(autor fotek Leonardo)

Ok. godz. 16 opuściła nas najważniejsza osoba czyli nasz Admin - Mikrobart. Co najgorsze odjechał z Górzyńca na gumowych kołach. Oto dowody:


Mimo to godnie go do tego autobusu odprowadziliśmy i pożegnaliśmy.
Po powrocie jeszcze jedna pamiątkowa fotka na tle tego co po nas zostało:

i po godzinie odjechaliśmy szynobusem w kierunku Jeleniej Góry. Obsługa pociągu załapała się na porcję karczku z grilla, a Psim nawet ofiarował kierownikowi naszą forumową smyczkę, którą to kierownik do samej Jeleniej Góry miał na szyi.
W Jeleniej Górze były jeszcze ostatnie pożegnania w pociągu Regio "Szrenica" którym większość zlotowiczy odjechała do domów.
(autor fotki Leonardo)

Podsumowywując, zlot był bardzo udany z bardzo wieloma pozytywnymi wrażeniami i myślę że tego typu imprezy możemy organizować częściej. Wszystkim za wszystko wielkie dzięki.


23.07.2012 - Szklarska Poręba

Po wczorajszym zlocie pozwoliłem sobie na trochę dłuższe spanie. Wstałem około godz. 11. Okazło się że w pokoju obok dzień wcześniej zameldowało się starsze małżeństwo z którym miałem wspóly balkon. Od słowa do słowa podczas rozmowy wyszło że się wybierają do Szklarskiej Poręby i że jak chcę to mogę się z nimi zabrać. Tak też zrobiłem.



Wykorzystałem okazję pobytu w Szklarskiej Porębie na wycieczkę do wąwozu Kamieńczyka:

skąd wśród lasów i łąk


                                           a następnie wzdłuż górskiego potoku:



                                         doszedłem do wodospadu Szklarka:


Po zwiedzeniu okolic wodospadu, poszedłem na pobliski przystanek autobusowy PKS, skąd pojechałem do Cieplic. Nie poszedłem do pensjonatu, tylko jak na ostatni dzień pobytu przystało wybrałem się na cieplicki Rynek



Na miejscu zjadłem kolację, wypiłem kilka piwek i dopiero wówczas wróciłem na ostatnią karkonoską noc do pensjonatu.


24.07.2012 - Wszystko co dobre szybko się kończy, czyli powrót do domu.

Z Cieplic wyjechałem o godz. 7.00 autobusem MZK do dworca kolejowego. Po zalegalizowaniu
REGIOKarnetu wsiałem do podstawionego na peronie pociągu Regio relacji Jelenia Góra - Wrocław Główny. O godz. 7:45 opuściliśmy Jelenią Górę. Byłem nieco niewyspany, więc drogę z Jeleniej Góry do Wrocławia przespałem, tym bardziej że jednostka miała wygodne siedzenia z dermy z podłokietnikami, co się ostatnimi czasy rzadko zdarza. O godzinie 10.25 dotarłem do Wrocławia.
Z racji tego że do pociągu miałem półtorej godziny, poszedłem zjeść śniadanie do baru niedaleko dworca, skąd miałem piękny widok na świerzo zmodernizowany wrocławski dworzec główny.


Z racji tego że było gorąco, po śniadaniu pozwoliłem sobie w tymże barze na dwa "Piasty", których w Jeleniej Górze w wersji lanej jak na lekarstwo. Czas mijał szybko i nadeszła pora żeby udać się na dworzec



i odjechać z niego o godz. 11.47 pociągiem Regio relacji Wrocław Główny - Gliwice, który był zestawiony z opolskiej jednostki EN57-SPOT. Nadrabiając zaległości z podróży w kierunku Jeleniej Góry i robiąc zdjęcia wszystkich stacjii pośrednich.
Wrocław Brochów:
Święta Katarzyna:
Zębice Wrocławskie:
Lizawice:
Oława:
Lipki:
Brzeg:
Łosiów:
Lewin Brzeski:
Przecza:
Dąbrowa Niemodlińska:
Chróścina Opolska:
Opole Zachodnie:
Opole Główne:

Opole Grotowice:
Przywory Opolskie:
Górażdże:
Gogolin:
Jasiona:
Zdzieszowice:
Raszowa:
Kędzierzyn Koźle:
Kędzierzyn Koźle Blachownia Śląska:
Sławięcice:
Rudzieniec Gliwicki:
Taciszów:
Rzeczyce Śląskie:
Gliwice Łabędy:
i końcowa stacja Gliwice:
Tutaj spotkała mnie niespodzianka made in Koleje Śląskie. Mimo zgłaszania przez kierownika pociągu Regio skomunikowania przez sporą grupę podróżnych w kierunku Katowic, w monencie wjazdu naszego pociągu do stacji, pociąg Kolei Śląskich odjeżdżał. Według mnie ta spółka powinna upaść szybciej niż powstała i tego z całego serca jej życzę.
Wraz z grupą pasażerów odjechaliśmy kolejnym pociągiem tej spółki relacji Gliwice - Zawiercie, który z Gliwic wyruszył z 7 minutowym opóźnieniem, mimo że nie był z niczym skomunikowany. Jeden starszy Pan zwrócił uwagę na brak skomunikowań z pociągiem Regio kierowniczce pociągu, ale ta coś odpryskliwie odpowiedziała, zbywając go na maxa. Tabor który jechałem, to był Flirt.
W Chorzowie Batorym, dosiadł się Tomek (MK_ŚLĄSK) z którym po dojeździe do Katowic udaliśmy się na umówionego wcześniej browarka.
Po ok. półtoragodzinnym pobycie w Katowicach wróciłem na dworzec, by kontynuować swoją podróż do Krakowa.
Po drodze na pragotronie była ciekawa relacja:

A mówią że do Kudowy i Stronia pociągi nie jeżdżą ;-)
Natępnie poszedłem na peron II gdzie stał podstawiony pociąg Regio do Krakowa.
który o godz. 18.30 wyruszył w swą drogę. Tuż za Katowicami minęliśmy "turbokibla" KŚ.
Po drodze zrobiłem kilka fotek. Katowice Szopienice Płd:
Mysłowice:
Za Mysłowicami była kontrola biletów. Kierownikowi spodobała się moja smyczka forumkolejowe.pl, na której miałem na szyi zawieszony aparat. Po krótkiej rozmowie nastąpiła transakcja wymienna - smyczka forum na smyczkę Przewozów Regionalnych.
Kolejne moje fotki to Jaworzno Szczakowa:
Jaworzno Ciężkowice:
oraz dwukiblowy skład odjeżdżający z Trzebini do Oświęcimia:
O godz. 20.51 dotarłem na krakowski dworzec główny, poszedłem na przystanek skąd tramwajem linii "77" odjechałem do domu kończąc swoją ośmiodniową wyprawę.