wtorek, 3 lipca 2012

Podkarpackie wojaże

W dniu 1 lipca 2012 roku wybrałem się kolejną swoją kolejowo-krajoznawczą wyprawę, lecz była to pierwsza moja wyprawa z której wrażeniami postanowiłem się podzielić z innymi. Jako swój cel obrałem województwo podkarpackie. Swój wyjazd zaplanowałem na wczesny poranek. Z Krakowa Płaszowa wyjechałem pociągiem Regio 66129 o godz. 3.43. Niemiłym zaskoczeniem dla mnie było coś co podjechało. Był to EN57-1273 o roboczej nazwie „zemsta Ryszarda”, gdyż siedzenia miał komfortem zbliżone do niskiego plastiku, wyglądające tak:

Frekwencja jak na tą porę i to w niedziele niczego sobie. Jakieś 20-25%, głównie śpiący imprezowicze wracający do domu. Jednak ze względu na modernizacje E30 rozkład ułożony fatalnie. Wydłużone postoje w Bochni 3 min, w Brzesku 10 min, oraz Tarnowie Mościcach 4 minuty znacznie wydłużają czas przejazdu. Do tego są jeszcze straszne rezerwy czasowe. Niemal do każdego przystanku pociąg przyjeżdżał przed czasem i stał ok. 2 minut. Korzystając z 10 minutowego postoju w stacji Brzesko Okocim wykonałem kilka zdjęć na tej stacji. Odnowiony budynek dworca:
oraz peronów:








O godz. 5.41 pociąg zameldował się w Tarnowie, gdzie po przebiegnięciu z peronu 2 na peron 3 wsiadłem do Regio 1023 rel. Tarnów – Rzeszów, który odjechał o godz. 5.44. Tutaj już była wygodna derma z podłokietnikami z PR Rzeszów. Frekwencja na starcie w Tarnowie jakieś 15%. Tutaj już jazda odbywała się płynnie, bez zbędnych długich postoi. Po drodze wykonałem zdjęcia dwóch stacji:
Czarna Tarnowska:

oraz Grabiny:

O godzinie 7:25 dotarłem zgodnie z rozkładem do stolicy Podkarpacia – Rzeszowa. W Rzeszowie zrobiłem sobie małą przerwę w podróży na śniadanie, po którym udałem się na krótki spacer po mieście. Po ok. godzinie spacerowania, wróciłem na dworzec gdzie umówiłem się ze znajomymi z forum kolejowego – Kasią i Piotrkiem którzy w drodze z Jarosławia do Gdańska mieli w Rzeszowie przesiadkę. Nasze spotkanie nie trwało długo, bo zaledwie 20 minut, po których Kasia i Piotrek wsiedli do pociągu TLK „Hetman” by kontynuować swoją podróż. Ponieważ do kolejnego punktu mojego wypadu pozostało trochę czasu, wróciłem jeszcze na miasto, zwiedzając m.in rzeszowską starówkę, która łudząco przypominała mi tą w Popradzie na Słowacji. O godzinie 11 powróciłem na dworzec, gdzie stał już podstawiony pociąg relacji Rzeszów Gł. – Tarnobrzeg, którym zaplanowałem podróż do kolejnego punktu mojej wyprawy jaką była Kolbuszowa. Skład był zestawiony z lubelskiego szynobusu SA103.






O godzinie 11.13 zgodnie z rozkładem jazdy szynobus wyruszył w swoją drogę ze mną na pokładzie. Frekwencja w nim była spora, niemal wszystkie miejsca pozajmowane, a w środku panowała okropna duchota gdyż nie działała klimatyzacja. Jednak podróż umiliła mi sympatyczna rozmowa z kierownikiem tego pociągu. Po sprawdzeniu biletów podszedł do mnie i rozmawialiśmy o bolączkach polskich kolei. Min o modernizacji linii E30 i Rzeszów – Zagórz, oraz o planach elektryfikacji linii Rzeszów – Ocice którą właśnie podróżowaliśmy. Linia ta jest zmodernizowana, szlakowa dobra (niemal non stop szynobus jechał z szybkością 100km/godz.), wszystkie stacje i przystanki także zmodernizowane i nowoczesne z udogodnieniami dla osób niepełnosprawnych. Brakuje tam faktycznie jedynie „druta z prądem”. Po około półgodzinnej podróży dotarliśmy do stacji Kolbuszowa, gdzie wysiadłem i pożegnałem się z sympatycznym kierownikiem. Zrobiłem zdjęcie odjeżdżającemu szynobusowi, którym przyjechałem:

                                     
oraz kilka fotek tej stacji, która prezentuje się naprawdę pięknie:





Po zwiedzeniu stacji udałem się zwiedzić miasto. W okolicach dworca są tylko blokowiska, natomiast staromiejski Rynek znajduje się ok. 2 km dalej. Po dojściu do ścisłego centrum Kolbuszowej z racji tego że było to niemal samo południe chciałem iść na jakiś obiad, jednak ku mojemu zaskoczeniu wszystkie lokale gastronomiczne w tym mieście w niedziele są otwierane dopiero o godz. 14.00. Musiałem się pocieszyć jedynie zimną Colą z pobliskiego marketu, gdyż panował niemiłosierny upał wzbudzający pragnienie. Po około 2 godzinnym „szwędaniu” się po mieście, wróciłem na dworzec, gdzie o godz. 13.59 miałem pociąg powrotny do Rzeszowa. Na peron wjechał ten sam SA 109 którym przyjechałem wracający z Tarnobrzega.


Frekwencja była także wysoka, tym razem w środku było wiele osób podróżujących z rowerami. Mimo że w „sitkolu” jest informacja że w tym połączeniu mogą wystąpić ograniczenia w przewozie rowerów, to jednak ten szynobus był wyposażony w stojaki do ich mocowania. Tym razem z kierownikiem pociągu zamieniłem jedynie kilka słów, gdyż na każdej stacji wsiadało sporo osób i był zajęty sprzedażą biletów. Korzystając z okazji zrobiłem kilka zdjęć zmodernizowanych stacji i przystanków pośrednich.                                                            
                                                                  Budy Głogowskie:
                                      
Głogów Małopolski (w tle dający sygnał odjazdu ten sympatyczny kierownik pociągu:-)  )


oraz Miłocin, gdzie w kadr mi wszedł wysiadający pasażer :-)

Punktualnie o godz. 14.30 wjechaliśmy do stacji Rzeszów Główny, gdzie po przejściu z peronu 3 na peron 1 przesiadłem się do pociągu Regio 2033 relacji Rzeszów Gł. – Przemyśl Gł. Skład był zestawiony z jednostki EN57 należącej do podkarpackiego ZPR z wygodnymi siedzeniami z dermy. Frekwencja w tym pociągu wahała się w granicach 40%. Tym razem celem mojej podróży był Przeworsk. Z Rzeszowa wyjechałem zgodnie z rozkładem czyli o godz. 14.45, by o godz. 15.25 zameldować się w Przeworsku. Na przeworskim dworcu spędziłem kilka minut na zdjęciach tej stacji. Peronów:

odnowionego budynku stacyjnego:
oraz „wypasionego” parowozu stojącego tuż przed dworcem:

Następnie przeszedłem na drugą stronę ulicy gdzie znajduje się stacja Przeworskiej Kolei Wąskotorowej, gdzie także zrobiłem kilka fotek:



Po zwiedzeniu obu przeworskich stacji postanowiłem pójść na miasto na upragniony obiad. W odnalezieniu jakiegoś lokalu pomogli mi funkcjonariusze SOK, którzy polecili mi pobliską pizzerię i dokładnie wytłumaczyli jak do niej dojść. Ludzie ci byli bardzo mili , sympatyczni i z poczuciem humoru, co złamało stereotyp że SOKiści są to gburowaci goście potrafiący się tylko do wszystkiego czepiać. Wielkie pozdro dla tych panów ;-)
Pizzeria którą mi ci panowie polecili, faktycznie okazała się sympatycznym lokalem z dużym wyborem różnych gatunków pizzy w przystępnych cenach. Dossałem się także do kufla z piwem którego z racji panującego upału bardzo mi było trzeba. :-) . Jedno co mnie zdziwiło, to cena piwa. „Żywiec” był tańszy (4.50 zł) od miejscowego „Leżajska” (5 zł) Jak widać „Leżajsk” na Podkarpaciu się ceni :-) Po posiłku i dwóch piwkach pochodziłem trochę po Przeworsku, który w moich oczach ukazał się bardzo fajnym, niezbyt dużym miasteczkiem, po czym wróciłem na dworzec skąd o godz. 17.49 udałem się pociągiem Regio 2042 w kierunku Rzeszowa. Pociąg ten był zestawiony z tej samej jednostki EN57 którą przyjechałem do Przeworska z dość wysoką frekwencją ok. 75%. Stojąc w przedsionku jednostki zrobiłem także kilka fotek stacji pośrednich:
                                              Zmodernizowany przystanek Grzęska:
                                                         Rogóźno koło Łańcuta:
                                Głuchów z tajemniczą ręką wystającą z okna pociągu :-) :
                                                                       Łańcut:
                                                                    Krzemienica:
                                                                  oraz Strażów:

Na godzinę 18.31 pociąg dotarł na 1 peron stacji Rzeszów Główny. Na tle EN57 którym przyjechałem młoda para robiła sobie sesje zdjęciową. Czyżby małżeństwo mk:-)
Najlepszego na nowej drodze życia od Adamsa ;-)
Na peronie 2 stał już podstawiony pociąg Regio 126 relacji Rzeszów Gł. – Kraków Gł. do którego się przesiadłem, wraz ze sporą grupą osób z pociągu Regio 2042 z Przemyśla. Skład był zestawiony z dwóch rzeszowskich jednostek EN57. Pierwsza z siedzeniami z dermy, natomiast druga z wygodnymi „pluszowymi” siedzeniami. Frekwencja jak na dwie jednostki także była wysoka, gdyż jest to ostatnie bezpośrednie połączenie Rzeszowa z Krakowem. Ja zająłem miejsce w drugiej „pluszowej” jednostce. O godz. 18.47 wyruszając z Rzeszowa pożegnałem Podkarpacie. Poczułem się nieco zmęczony, więc korzystając z wygodnych siedzeń uciąłem sobie małą drzemkę. Jednak w przerwach w drzemce udało mi się zrobić fotki kilku stacji po drodze.
                                                                           Trzciana:


Będziemyśl:
Ropczyce Witkowice:

oraz będącą w trakcie modernizacji stację Wola Rzędzińska:



O godzinie 20.30 pociąg dotarł do stacji Tarnów, gdzie wysiadłem udając się na tarnowską starówkę do pubu w celu obejrzenia finałowego meczu Euro 2012 Włochy – Hiszpania. Po zakończeniu meczu, który wygrali Hiszpanie którym z resztą kibicowałem udałem się na przystanek, skąd miejskim autobusem linii „9″ podjechałem do dworca. Przed wejściem zrobiłem fotkę odrestaurowanego budynku tarnowskiego dworca, który w nocnej scenerii prezentuje się bardzo reprezentacyjnie.
Także wyremontowany hol kasowy wygląda bardzo ładnie:

Następnie udałem się na peron 3 gdzie stał już podstawiony pociąg Regio 34 relacji Tarnów – Kraków Gł. Niestety, ale była to ta sama „zemsta Ryszarda” którą do Tarnowa przyjechałem rano. Frekwencja w tym pociągu była niewielka. W większości byli to Panowie kolejarze wracający z pracy. Jeden z tych Panów w mundurze PKP IC dał bardzo „pedagogiczny” przykład, wykładając się z butami na siedzeniu na przeciwko siebie. Nie omieszkałem zrobić temu panu fotki. Z racji tego że fotka była zrobiona z totalnego „partyzanta” jest jest bardzo niewyraźna, ale to co chciałem żeby było zarejestrowane na tej fotce jest.


O godz. 1.00 pociąg zgodnie z planem dojechał do stacji Kraków Płaszów, gdzie wysiadłem kończąc jednocześnie moje podkarpackie wojaże. Zapałem się jeszcze na końcówkę manewrów pociągu TLK „Nosal” rel. Krynica/Zakopane – Warszawa Wschodnia, gdzie grupy wagonów krynicka i zakopiańska były łączone w całość.
Z racji tego że jest to moja pierwsza relacja na tym blogu, skupiłem się w niej głównie na tematach kolejowych. W kolejnych będę się starał oprócz aspektów kolejowych opisywać i fotografować także aspekty krajoznawcze. Najbliższe relacje będą z mojego tygodniowego pobytu w Karkonoszach w dniach 17 – 23 lipca pod hasłem „Kolejowo-górskie wakacje”. Pobyt ten jest organizowany pod patronatem forumkolejowe.pl z udziałem kilku zaprzyjaźnionych użytkowników tego forum. Natomiast w sobotę 21 lipca organizowane jest spotkanie większego grona użytkowników forum (i nie tylko) w Lubawce pod hasłem „Śladami zapomnianych karkonoskich linii kolejowych” na które w imieniu administracji forum i własnym wszystkich serdecznie zapraszam. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz